Geoblog.pl    Telimena    Podróże    Na dachu świata    Odc. 9 Manang
Zwiń mapę
2012
13
lis

Odc. 9 Manang

 
Nepal
Nepal, Manang
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 6467 km
 
Po cudownym poranku i śniadaniu w doborowym towarzystwie czekała na mnie nie lada niespodzianka. Pierdoła oświadczył mi, że wraca do domu. Z jednej strony trochę mi ulżyło, że nie będę musiała się z nim dłużej męczyć, w końcu i tak pożytek z niego niewielki. Z drugiej strony ogarnęła mnie panika, bo przecież nie mam nawet żadnej mapy. Wszyscy znajomi już dawno wyruszyli na szlak. Jesteśmy dość wysoko i nie wiem jak dalej będzie reagował mój organizm. Hmmm. Miałam trochę zagwozdkę co z tym fantem zrobić. Robiło się coraz później, więc zapytałam go wprost o co mu chodzi? Gdy już sobie wszystko wyjaśniliśmy, ruszyliśmy w drogę. W tym samym kierunku. Widoki po drodze wynagrodziły mi trud przebytych dotychcas kilometrów. Z każdym krokiem zmienaiała się roślinność. Wyszliśmy już ze strefy lasów iglastych. Najlepszy moment na podziwianie potęgi szczytów z łańcucha Annapurny. Nic mi więcej do szczęścia nie było potrzeba. W miarę szybko i sprawnie dotarliśmy do Manang. Po zameldowaniu się w hotelu, nauczona doświadczeniem poprzednich dni, postanowiłam zażyć kąpieli dopóki świeci słońce i jest w miarę ciepło. Do wyboru była tylko lodowata woda :) Po orzeźwiającej kąpieli postanowiłam odświeżyć skurzoną bluzę, która przez 2 najbliższe dni miała szansę wyschnąć. Więcej prania moje ręce nie były w stanie wytrzymać. Wełniana czapka, którą ze sobą zabrałam przydaje się głównie do suszenia włosów i do spania :) Po południu wybrałam się z Vincentem na spacer po mieście. Długo rozmawialiśmy i cieszyliśmy się ostatnimi promieniami słońca. Ponieważ po zachodzie zrobiło się bardzo zimno musieliśmy wracać. Gdy wróciliśmy w piecyku na górze było już napalone i cały wianuszek porterów i przewodników obsiadł go dookoła. My też się do nich przyłączyliśmy. W pewnym momencie (dość wcześnie) pierdoła się z nami pożegnał i sobie poszedł. My zostaliśmy tam do późna, tzn. do czasu kiedy nie wyłączyli prądu. Skoro nastała ciemność to rozeszliśmy się do pokoi (zimnych pokoi). Ponieważ było za wcześnie, żeby spać to zamierzałam poczytać. Jednak szybko zrezygnowałam z tego pomysłu, bo w lodowatym pokoju i przy świetle latarki to żaden komfort czytania. Postanowiłam poleżeć w ciemnościach w cieplutkim śpiworze. Z zewnątrz dobiegał szum pobliskiej rzeki i śpiew dzieci podzas nadal trwającego festiwalu. W ciemności myślałam o porannym zdarzeniu. Pomimo że sobie wyjaśniliśmy wiele kwestii z pierdołą to nadal coś mi u nie pasowało i moja intuicja ciągle mnie ostrzegała, a ona się nigdy nie myli. W końcu zanurzona w tych rozmyślaniach zasnęłam.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (16)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedziła 15.5% świata (31 państw)
Zasoby: 178 wpisów178 42 komentarze42 861 zdjęć861 4 pliki multimedialne4
 
Moje podróżewięcej
07.08.2024 - 07.08.2024
 
 
07.08.2024 - 07.08.2024
 
 
07.08.2024 - 07.08.2024