Geoblog.pl    Telimena    Podróże    Chillout w Południowych Indiach - czy to możliwe?    Szału nie ma
Zwiń mapę
2014
15
wrz

Szału nie ma

 
Indie
Indie, Cochin
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 6875 km
 
Do Cochin przyjechaliśmy z trzech powodów. Miasto miało nam służyć:
1. jako baza wypadowa do Munaru;
2. jako baza wypadowa do backwaters;
3. chcieliśmy tu odpocząć i spróbować rybek.
Do pierwszego celu się nadało, jednak pozostałych funkcji nie spełniło.
Gdy dotarliśmy na miejsce było dość wcześnie. Umówiliśmy się z parą naszych znajomych, że zatrzymamy się w ich hotelu. Niestety nie było nam to dane. Pan z obsługi hotelu był mało komunikatywny i decyzyjny. Gdy trwały negocjacje w sprawie ceny za pokoje, podjechał do nas pewien młodzieniec i zaoferował nam pokój u siebie. Trzeba było go obejrzeć. Nasi Panowie obawiali się jazdy skuterem. Ponieważ ja miałam już takie doświadczenia w tej części świata, zgłosiłam się na ochotnika. Pokoje okazały się przyzwoite więc się na nie zdecydowaliśmy. Po porzuceniu gratów i kąpieli poszliśmy na plażę z zamiarem skosztowania tutejszych ryb. Po tym co zastaliśmy na plaży i obok plaży apetyt nam minął. Tak brudnej plaży jeszcze nie widziałam. Zniesmaczeni widokiem udaliśmy się na kolację. Po kolacji niespiesznie udaliśmy się na wieczorny shopping. Gdy koleżanka przymierzała kolejne salvar kamiz Panowie stwierdzili, że zaschło im w gardle i udali się niezwłocznie w kierunku bardziej przyjaznego dla mężczyzn sklepu po złoty trunek. Naszej trójce jeszcze trochę się zeszło. Gdy już kreacje zostały wybrane, udaliśmy się do naszych pokoi. Tzn. mieliśmy duże chęci udania się tam, ale trochę się pogubiliśmy. Szukając drogi powrotnej poznaliśmy taksówkarza, który dał nam good price na kurs do Munaru. Gdy już padaliśmy ze zmęczenia trafił się ludek, który nas skojarzył i zabrał nas do naszej kwatery. Nie jestem pewna czy sami byśmy trafili. Uradowani, że można już odpocząć udaliśmy się do swoich pokoi. Ja ze swojego równie szybko wyszłam, gdy obok łóżka zaobserwowałam pająka wielkości chomika. Nie to że jakoś specjalnie mi przeszkadzał. Chciałam oszczędzić widoku koleżance. Poprosiłam męskie grono o dokonanie aktu eksmisji futrzaka. I wtedy dopiero zabawa zaczęła się na dobre. Początkowo chcieliśmy go ocalić. Ostatecznie zginął w walce. Po takim zdarzeniu trzeba było się zrelaksować. Umówiliśmy się z naszym kierowcą na jutrzejszą wyprawę w góry i skoro świt poszliśmy spać.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (4)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedziła 14% świata (28 państw)
Zasoby: 175 wpisów175 42 komentarze42 861 zdjęć861 4 pliki multimedialne4
 
Moje podróżewięcej
13.08.2016 - 13.08.2016
 
 
16.07.2016 - 16.07.2016
 
 
02.07.2016 - 02.07.2016