Pociągiem dojechaliśmy do Margao (Madgaon). W Indiach miasta i wioski czasami mają po kilka nazw. Na stacji napadli nas taksówkarze i inni lokalni przewoźnicy proponując swe usługi. Zdecydowaliśmy się na taxi, które zabierze całą naszą piątkę. Nie ukrywam, że na szybkość podejmowania decyzji miał wpływ padający deszcz i zmęczenie podróżą. Na pytanie dotyczące plaży, na którą chcemy dotrzeć padła odpowiedź - na najbliższą. Trochę pokręciliśmy się po Colvie zanim zdecydowaliśmy się na nocleg. W pierwszej noclegowni było tanio i strasznie. W drugiej lepiej ale zdecydowanie za drogo. Zdecydowaliśmy rozliczyć się z kierowcą i poszukać miejsca do spania bez jego pomocy. Wtedy zabrał nas do miejsca na które ostatecznie się zdecydowaliśmy. Rano okazało się, że materace w łóżkach były wypełnione gruzem (tak określili to panowie :) ). Taksówkarz skasował nas na 700 RSów. Hotel kosztował 320 RSów za osobę -doba.